Polityka Trumpa wywołuje protesty w wielu miastach USA w Święto Pracy

Tysiące demonstrantów wyszło na ulice w kilku amerykańskich miastach podczas Święta Pracy, by zaprotestować przeciwko polityce prezydenta Donalda Trumpa oraz domagać się godnych płac dla pracowników.
Protesty w Nowym Jorku i Chicago
W Nowym Jorku protestujący zgromadzili się pod Trump Tower, która mimo że od lat nie jest miejscem zamieszkania prezydenta, wciąż pozostaje symbolem jego majątku i przyciąga manifestantów. Skandowano hasła „Trump must go now!” i niesiono transparenty oskarżające jego administrację o budowanie „faszystowskiego reżimu”.
W Chicago tłumy zebrały się pod innym Trump Tower, krzycząc m.in. „No National Guard” i „Lock him up!”. Organizacja One Fair Wage, która walczy o podniesienie federalnej płacy minimalnej (obecnie 7,25 USD za godzinę), zorganizowała demonstracje, aby zwrócić uwagę na trudną sytuację pracowników w USA.
– „Jesteśmy tutaj, bo nasze podstawowe wartości i nasza demokracja są atakowane. Grożą wysłaniem wojska na nasze ulice. Dlatego musimy stanąć w obronie pracowników” – powiedział do tłumu burmistrz Evanston w stanie Illinois, Daniel Biss.
Napięcia i solidarność z migrantami
W pewnym momencie w Chicago doszło do krótkiej konfrontacji, gdy kobieta z rejestracją stanu Iowa wysiadła z samochodu, krzycząc wielokrotnie „Long live Donald Trump”. Protestujący odpowiedzieli okrzykami, a kobieta po kilku minutach odeszła.
Wśród manifestantów była także Ziri Marquez (25 lat), która mówiła o nakładaniu się różnych kryzysów w USA i na świecie – od niskich płac, przez nastroje antyimigranckie, po ofiary cywilne w Strefie Gazy. – „Imigranci są często kozłem ofiarnym, gdy gospodarka stoi w miejscu” – podkreśliła.
Demonstracje na Zachodnim Wybrzeżu
Setki osób zebrały się również w miastach Zachodniego Wybrzeża – od San Diego po Seattle – aby sprzeciwić się temu, co nazwano „przejęciem państwa przez miliarderów”.
W Los Angeles, San Francisco i Portland do marszów przyłączyły się grupy wspierające związki zawodowe i pracowników federalnych. Organizacja May Day Strong napisała na swojej stronie, że „miliarderzy kradną od pracujących rodzin, niszczą demokrację i budują prywatne armie do atakowania naszych miast”.
W Seattle radna hrabstwa King, Teresa Mosqueda, uczestnicząc w demonstracji na placu Cascade Playground, stwierdziła: – „Pracownicy powinni być silniejsi niż wąska klasa miliarderów”.
Szerszy gniew społeczny
Wielu uczestników protestów podkreślało, że ich motywacją były nie tylko niskie płace, ale także problemy z systemem opieki zdrowotnej, imigracją i zabezpieczeniami społecznymi.
– „Mam dość tego, co dzieje się w naszym kraju” – powiedziała Lynda Oakley z Beaverton (Oregon) portalowi Oregolive.com.