Liderzy G7 próbują uratować szczyt po przedwczesnym wyjeździe Trumpa, który de facto uczynił go „G6”

Sześciu przywódców państw Grupy Siedmiu (G7) kończyło we wtorek szczyt, starając się udowodnić, że klub najbogatszych państw świata wciąż ma wpływ na światowe wydarzenia – mimo przedwczesnego wyjazdu prezydenta USA Donalda Trumpa.
Premier Kanady Mark Carney oraz przywódcy Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch i Japonii spotkali się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i szefem NATO Markiem Rutte. Omawiali oni bezlitosną wojnę Rosji przeciwko Ukrainie na szczycie, który de facto stał się spotkaniem G6.
Zełenski, odnosząc się do rosyjskich ataków z poprzedniej nocy, które zabiły 15 osób i raniły ponad 150, powiedział: „Nasze rodziny miały bardzo trudną noc, jeden z największych ataków od początku tej wojny”. „Potrzebujemy wsparcia od sojuszników i dlatego tu jestem. Jesteśmy gotowi do rozmów pokojowych, bezwarunkowego zawieszenia broni. Ale do tego potrzebna jest presja” – dodał.
Carney oznajmił, że atak „podkreśla konieczność całkowitej solidarności z Ukrainą i jej narodem” oraz zadeklarował nową pomoc w wysokości 2 miliardów dolarów, która obejmie m.in. drony i sprzęt wojskowy.
Pozostali liderzy spotykali się dalej, wspólnie zobowiązując się do walki z tzw. politykami rynkowymi, które mogą zagrozić globalnemu dostępowi do krytycznych surowców. Zobowiązali się też ograniczyć potencjalne negatywne skutki sztucznej inteligencji dla rynku pracy i środowiska, nie rezygnując jednocześnie z jej potencjału.
Warto jednak odnotować, że przywódcy nie wydali wspólnego oświadczenia w sprawie wojny Rosji z Ukrainą. Zełenski miał spotkać się z Trumpem podczas szczytu w kurorcie Kananaskis w Górach Skalistych w Kanadzie, ale to spotkanie zostało odwołane.
USA wcześniej podpisały umowę dającą im dostęp do ogromnych zasobów mineralnych Ukrainy w czasie trwającej wojny.
Szczyt miał na celu złagodzenie napięć w wielu obszarach, ale został zakłócony przez konflikt wokół programu nuklearnego Iranu, który może się zaostrzyć. Izrael rozpoczął kampanię bombardowań Iranu, a Iran odpowiedział atakami rakietowymi i dronami.
Trump opuścił szczyt przed jego zakończeniem. W obliczu eskalacji konfliktu Izrael-Iran wezwał do natychmiastowej ewakuacji Teheranu i zażądał „bezwarunkowej kapitulacji” Iranu.
Przed wyjazdem Trump dołączył do innych przywódców w oświadczeniu, że Iran „nigdy nie może posiadać broni nuklearnej” i wezwał do „deeskalacji napięć na Bliskim Wschodzie, w tym do zawieszenia broni w Gazie”. Uzyskanie jednomyślności, nawet w tak ogólnym oświadczeniu, uznano za umiarkowany sukces.
Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer powiedział, że siedział obok Trumpa podczas kolacji w poniedziałek. „Nie mam wątpliwości co do poziomu zgody w odniesieniu do słów, które zostały następnie wydane” – zaznaczył.
Mimo to wyjazd Trumpa tylko podsycił dramatyzm sytuacji – świat stoi na krawędzi wielu kryzysów, a szczyt utracił najbardziej obserwowanego przywódcę.
„Zrobiłem wszystko, co miałem zrobić na szczycie G7” – powiedział Trump w drodze powrotnej do Waszyngtonu.
Problemy zaczęły się jeszcze przed jego odjazdem. Po słynnym zdjęciu z G7 w 2018 roku, gdzie Trump i kanclerz Merkel pokazali chłodny stosunek, tym razem uwieczniono dramatyczne przewrócenie oczami premier Włoch Giorgii Meloni, gdy prezydent Francji Emmanuel Macron coś jej szeptał.
Zaniepokojenie wojną w Ukrainie, brak postępów w rozwiązaniu konfliktu w Gazie i napięcia wokół Iranu tylko spotęgowały geopolityczne napięcia – zwłaszcza po tym, jak Trump nałożył wysokie cła na wiele państw, ryzykując globalnym spowolnieniem gospodarczym.
Mimo to, przedstawiciele jego administracji handlowej pozostali w Kanadzie, m.in. sekretarz skarbu Scott Bessent i przedstawiciel ds. handlu Jamieson Greer. Bessent uczestniczył we wtorkowym spotkaniu z Zełenskim, reprezentując USA.
Stanowisko Trumpa wobec Ukrainy stoi w sprzeczności z resztą liderów G7, którzy uważają Rosję za agresora. Trump po raz kolejny powtórzył, że wojny by nie było, gdyby G7 nie usunęła Putina w 2014 roku po aneksji Krymu.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że G7 wygląda dziś „blado i dość bezużytecznie” w porównaniu z takimi formatami jak G20.
Wobec impasu w rozmowach pokojowych, Wielka Brytania, Kanada i inni członkowie G7 nałożyli nowe cła na Rosję, chcąc zmusić ją do negocjacji. Trump odmówił przyłączenia się, mówiąc, że poczeka, aż zrobi to Europa.
„Gdy nakładam sankcje na kraj, kosztuje to USA ogromne pieniądze” – powiedział.
Trump wydawał się też bardziej zainteresowany poruszaniem tematów handlowych niż współpracą z sojusznikami G7. Nałożył 50% cła na stal i aluminium oraz 25% na samochody. Wprowadził też 10% podatek importowy na większość krajów, który może wzrosnąć po 9 lipca, gdy zakończy się 90-dniowy okres negocjacyjny.
Trump i Starmer ogłosili podpisanie ramowego porozumienia handlowego w poniedziałek – umowy, o której po raz pierwszy wspomniano w maju. Trump powiedział, że handel z Wielką Brytanią jest „bardzo dobrze chroniony, bo ich lubię – i to jest ich najlepsza ochrona”.
Informacja o umowie została jednak nieco przyćmiona, gdy Trump upuścił dokumenty na ziemię. Starmer podniósł je, tłumacząc, że musiał zrezygnować z protokołu dyplomatycznego, bo ktokolwiek inny mógłby zostać zastrzelony przez ochronę prezydenta.
„Obowiązywały bardzo surowe zasady dotyczące tego, kto może się zbliżyć do prezydenta” – powiedział Starmer we wtorek. „Gdyby ktoś inny podszedł… miałem świadomość, że to nie skończyłoby się dobrze.”