Wysłannik USA nazywa Liban „państwem upadłym”, gdy Syria szykuje się do dołączenia do koalicji anty-Daesh
Thomas Barrack, specjalny wysłannik Stanów Zjednoczonych ds. Syrii, ostro skrytykował w sobotę władze Libanu, określając kraj jako „państwo upadłe” i oskarżając jego rząd o paraliż decyzyjny i zależność od Hezbollahu. Jednocześnie pochwalił pozytywne zmiany w Syrii po obaleniu Baszara Al-Asada w grudniu 2024 roku i zapowiedział zbliżenie Damaszku z Waszyngtonem.
Syria w drodze do Waszyngtonu i dołączenia do koalicji antyterrorystycznej
Podczas wystąpienia na forum Manama Dialogue w Bahrajnie, w panelu poświęconym „polityce USA wobec Lewantu”, Barrack ujawnił, że prezydent Syrii Ahmad Al-Szaraa odwiedzi Waszyngton 10 listopada, co będzie pierwszą wizytą syryjskiego przywódcy w USA od 1946 roku, czyli od uzyskania niepodległości przez Syrię.
„To historyczny moment. Syria wykazuje wolę współpracy z Zachodem” – powiedział Barrack.
Amerykański dyplomata potwierdził także, że Syria dołączy do międzynarodowej koalicji przeciwko Daesh, złożonej z blisko 80 państw, co nazwał „wielkim krokiem naprzód i wydarzeniem niezwykłym”.
„Liban to państwo upadłe – Hezbollah jest państwem”
Znacznie ostrzejsze słowa Barrack skierował pod adresem Libanu.
„Liban to jedyny kraj w regionie, który nie ustawia się w kolejce do nowych porządków na Bliskim Wschodzie. Tam państwem jest Hezbollah” – stwierdził.
Wysłannik USA zauważył, że irańskie ugrupowanie zapewnia swoim zwolennikom opiekę i wsparcie, jakiego państwo libańskie nie jest w stanie zagwarantować – w kraju, gdzie brakuje prądu, wody i stabilnych usług publicznych.
„To Libańczycy muszą podjąć decyzję. Ameryka nie zamierza się bardziej angażować w sytuację, w której o tempo wydarzeń decyduje organizacja terrorystyczna i skorumpowany, niezdolny do działania rząd” – dodał Barrack.
Izrael i Liban – kruche zawieszenie broni
Barrack odniósł się też do napięć na południu Libanu, gdzie Izrael kontynuuje niemal codzienne naloty, twierdząc, że celuje w bazy Hezbollahu.
Od wojny izraelsko-libańskiej z 2024 roku, zakończonej zawieszeniem broni w listopadzie, obie strony oskarżają się nawzajem o jego łamanie. Izrael utrzymuje, że w południowym Libanie wciąż znajdują się „tysiące rakiet i pocisków” zagrażających jego bezpieczeństwu.
Barrack jednak przyznał, że rozbrojenie Hezbollahu siłą byłoby nierozsądne:
„Nie możemy żądać, by Liban siłą rozbroił partię polityczną, mającą armię. Każdy boi się powrotu wojny domowej.”
Jednocześnie podkreślił, że USA wesprą Izrael, jeśli ten zdecyduje się na ostrzejsze działania wobec Hezbollahu.
Syria „pokazuje drogę” – nowe rozmowy z Izraelem
Barrack zdradził, że Syria i Izrael mają przeprowadzić piątą rundę rozmów deeskalacyjnych, prowadzonych przy wsparciu USA.
„Ścieżka jest jasna – prowadzi do Jerozolimy lub Tel Awiwu. Syria pokazuje drogę” – powiedział.
Celem rozmów jest odtworzenie porozumienia o zawieszeniu broni z 1974 roku, które ustanowiło strefę zdemilitaryzowaną między izraelskimi a syryjskimi siłami oraz rozmieszczenie wojsk ONZ.
Po obaleniu Asada w grudniu nowy rząd syryjski, kierowany przez byłych rebeliantów islamistycznych, rozpoczął bezpośrednie negocjacje z Izraelem przy udziale amerykańskich mediatorów.
Izrael, który po upadku Asada przejął kontrolę nad częścią strefy buforowej w Syrii, utrzymuje, że jego działania mają na celu uniemożliwienie irańskim milicjom ponownego osiedlenia się na pograniczu.
Nowy Bliski Wschód – nowe linie podziału
Wystąpienie Barracka podkreśla nową dynamikę regionu: Syria zbliża się do Zachodu, podczas gdy Liban coraz bardziej pogrąża się w izolacji.
W ocenie amerykańskiego wysłannika, przyszłość Lewantu zależy od zdolności państw do dialogu, deeskalacji i odrzucenia wpływów grup zbrojnych.
„Jeśli Syria, po latach wojny, może dziś rozmawiać z Ameryką i Izraelem – to znaczy, że zmiana jest możliwa. Liban też mógłby, gdyby tylko chciał.”



