świata

Walki między Tajlandią a Kambodżą trwają. Trump zapowiada próbę interwencji

 

Tajlandia i Kambodża kontynuowały w środę intensywne starcia artyleryjskie i rakietowe wzdłuż spornej granicy, wzajemnie oskarżając się o atakowanie ludności cywilnej. Równocześnie prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że spróbuje ponownie interweniować dyplomatycznie, by uratować rozejm, który współorganizował wcześniej w tym roku.

Walki toczą się obecnie w ponad tuzinie punktów wzdłuż liczącej 817 km granicy – to jedne z najcięższych starć od pięciodniowej bitwy w lipcu, zakończonej po telefonicznych interwencjach Trumpa u przywódców obu państw.

Sąsiedzi z Azji Południowo-Wschodniej wzajemnie obwiniają się o rozpoczęcie obecnych walk, które wybuchły w poniedziałek.

„To nie jest tak proste jak podniesienie słuchawki”

Podczas wiecu w Pensylwanii we wtorek Trump, wyliczając konflikty, w których – jak twierdzi – pomógł doprowadzić do deeskalacji (m.in. między Pakistanem a Indiami oraz Izraelem a Iranem), odniósł się także do najnowszych starć tajsko-kambodżańskich.

„Nie lubię tego mówić, ale ten konflikt nazywa się Kambodża–Tajlandia, wybuchł dziś, a jutro będę musiał wykonać telefon” – powiedział.

„Kto inny mógłby powiedzieć: ‘Zadzwonię i zatrzymam wojnę dwóch bardzo silnych państw, Tajlandii i Kambodży?’” – dodał.

Tajlandzkie dowództwo jasno zadeklarowało, że dąży do osłabienia potencjału militarnego Kambodży. Premier Anutin Czarnwirakul we wtorek oświadczył, że operacje „nie zostaną wstrzymane.”

W środę odmówił odpowiedzi na pytania o docelowe założenia wojskowych działań. Pytany o zapowiedzi Trumpa, podkreślił, że konflikt „dotyczy dwóch krajów” i musi być rozwiązywany bez nadmiernych uproszczeń.

„Inni przywódcy mogą mieć dobre intencje i pragnienie pokoju” – powiedział dziennikarzom. – „To nie jest tak proste, jak podnieść słuchawkę i zadzwonić. Muszą być odpowiednie ustalenia i uzgodnione tematy rozmów. Wciąż mamy czas, aby przygotować te kwestie, jeśli takie rozmowy mają się odbyć.”

Rzecznik rządu Kambodży Pen Bona zapewnił, że Phnom Penh „pragnie jedynie pokoju” i działa w samoobronie. Wysoki doradca premiera Kambodży sygnalizował gotowość do negocjacji.

Premier Malezji Anwar Ibrahim, który pomagał Trumpowi przy poprzednim rozejmie, poinformował, że we wtorek rozmawiał z przywódcami Tajlandii i Kambodży. Choć nie uzgodniono przełomowego rozwiązania, pochwalił „otwartość i gotowość obu stron do kontynuowania negocjacji w celu zmniejszenia napięć.”

Rakiety, drony i naloty

Według armii Tajlandii w środę do walk doszło na 16 odcinkach granicy – na jej obu krańcach. Tajlandia zarzuciła kambodżańskim siłom intensywny ostrzał z wyrzutni rakiet BM-21, z których część pocisków miała spaść w pobliżu szpitala w prowincji Surin, zmuszając do ewakuacji pacjentów i personelu.

Wojsko poinformowało również, że Kambodża wykorzystuje drony do zrzucania bomb oraz rakiet BM-21, a na innych odcinkach granicy – w tym w okolicach spornego, XI-wiecznego kompleksu świątynnego Preah Vihear, będącego od lat punktem zapalnym sporów – używa czołgów.

Z kolei armia Kambodży oskarżyła Tajlandię o ostrzał artyleryjski, użycie uzbrojonych dronów oraz moździerzy, które miały uderzać w domy cywilów. W komunikacie kambodżańskiego ministerstwa obrony stwierdzono też, że tajskie myśliwce F-16 kilkukrotnie naruszyły przestrzeń powietrzną Kambodży, a część bomb spadła w pobliżu terenów zamieszkanych.

„Siły kambodżańskie zaciekle walczą z nacierającym wrogiem i niezmiennie stoją na straży integralności terytorialnej kraju” – napisano.

W lipcu Trump wykorzystał trwające negocjacje handlowe, by wywrzeć presję na obie strony i doprowadzić do rozejmu. Jednak we wtorek szef tajskiej dyplomacji Sihasak Phuangketkeow powiedział Reutersowi, że groźba ceł nie powinna być narzędziem wymuszania rozmów.

W zeszłym miesiącu Tajlandia zawiesiła uzgodnione w październiku środki deeskalacyjne – ustalone podczas szczytu z udziałem Trumpa – po tym, jak tajski żołnierz został ciężko ranny przez minę lądową. Bangkok twierdzi, że mina została niedawno podłożona przez Kambodżę, co Phnom Penh stanowczo odrzuca.

Ciężkie straty wśród cywilów

Trzy dni walk przyniosły poważne straty ludności cywilnej. Według rządu Kambodży zginęło dziewięć osób, w tym niemowlę, a 46 zostało rannych. Tajlandzka armia poinformowała o pięciu zabitych żołnierzach i 68 rannych.

W środę Kambodża wycofała swoich sportowców z rozgrywek Igrzysk Azji Południowo-Wschodniej odbywających się w Tajlandii, powołując się na kwestie bezpieczeństwa i obawy rodzin zawodników.

Setki tysięcy mieszkańców strefy przygranicznej zostało ewakuowanych, choć część ludzi zdecydowała się pozostać na miejscu.

„Muszę zostać” – mówi Wuttikrai Chimngarm, który schronił się za prowizorycznym bunkrem z sześciu opon ustawionych jedna na drugiej, podczas gdy ostrzał wstrząsa prowincją Buriram po tajlandzkiej stronie granicy. – „Jestem sołtysem. Jeśli nie ja, to kto? Kto będzie pilnował domów i dobytku mieszkańców przed szabrownikami?”

Po wybuchu walk w poniedziałek mieszkańcy spornego kambodżańskiego Kaun Kriel, położonego około 25 km na północny zachód od miasta Samraong, pospiesznie opuścili swoje domy.

„To już moja druga ucieczka, bo miejsce, w którym mieszkam… zostało zaatakowane dwa razy” – powiedział Marng Sarun, 31-letni robotnik sezonowy, który ewakuował się z rodziną: żoną i dwójką dzieci.

Related Articles

Back to top button