Francja przygotowuje się na dzień „gniewu” przeciw Macronowi

PARYŻ – W czwartek Francja szykowała się na dzień ogólnokrajowych zakłóceń w ramach demonstracji gniewu wobec polityki budżetowej prezydenta Emmanuela Macrona. Związki zawodowe zapowiedziały masowe protesty, transport publiczny ma zostać sparaliżowany w wielu miejscach przez strajki, a władze ostrzegają przed możliwymi zamieszkami inspirowanymi przez ugrupowania ekstremistyczne.
Premier Sébastien Lecornu, siódmy szef rządu w czasach Macrona, objął urząd w zeszłym tygodniu, zapowiadając „nowy początek” w obliczu trwającego kryzysu politycznego. Jednak nominacja byłego ministra obrony nie uspokoiła związków zawodowych ani lewicy.
Ich gniew wciąż budzi projekt budżetu oszczędnościowego o wartości 44 mld euro, przygotowany przez jego poprzednika, François Bayrou, mimo obietnic Lecornu dotyczących zniesienia dożywotnich przywilejów dla premierów oraz wycofania szeroko krytykowanego planu likwidacji dwóch świąt państwowych.
Strajk w czwartek obejmie około jedną trzecią nauczycieli, dziewięć na dziesięć aptek zostanie zamkniętych, a w metrze paryskim normalnie będą kursować jedynie trzy zautomatyzowane linie bez maszynistów.
Według związkowców będzie to największa mobilizacja protestacyjna od początku 2023 roku, kiedy to masowe demonstracje przeciwko reformie emerytalnej zakończyły się przepchnięciem ustawy przez parlament bez głosowania.
– Nasi koledzy nie dali się zwieść nominacji Sébastiena Lecornu, która w żaden sposób nie złagodziła gniewu – oceniła Sophie Venetitay, sekretarz generalna związku Snes-FSU, największej organizacji zrzeszającej nauczycieli szkół średnich.
Choć czwartek będzie pierwszym poważnym testem zarządzania kryzysem dla nowego premiera, niezadowolenie coraz mocniej koncentruje się na samym Macronie, któremu pozostało półtora roku kadencji i który notuje najniższe wskaźniki popularności w historii swojego urzędowania.
– Prawdziwą przeszkodą w cofnięciu reformy emerytalnej jest Pałac Elizejski – stwierdziła szefowa związku CGT Sophie Binet.
„Bardzo, bardzo silna” mobilizacja
Minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau zapowiedział „bardzo, bardzo silną” mobilizację, określając czwartkowe wydarzenia mianem „hybrydowego dnia” – z jednej strony grożącego akcjami sabotażowymi ze strony ugrupowań skrajnej lewicy już od rana, z drugiej zaś masowymi legalnymi protestami w ciągu dnia.
– Odpowiemy znacznymi siłami i jasnymi rozkazami – powiedział w wywiadzie dla BFM-TV, dodając, że do akcji skierowanych zostanie ponad 80 tys. policjantów i żandarmów, wspieranych przez drony, pojazdy opancerzone i armatki wodne.
Według szacunków resortu spraw wewnętrznych na ulice może wyjść od 600 tys. do 900 tys. osób.
Prefekt policji w Paryżu Laurent Nunez wyraził w środę „poważne obawy” dotyczące ryzyka, że do marszu związkowego w stolicy dołączą zadymiarze chcący wywołać walki i zniszczenia. Wezwał sklepy w centrum miasta do zamknięcia się na cały dzień i zabezpieczenia witryn.
Poprzedni, mniej formalny dzień protestu 10 września, choć przyniósł pewne zakłócenia, nie osiągnął deklarowanego celu „zablokowania wszystkiego.”
W czwartek większość pociągów TGV ma kursować normalnie, a zakłócenia w lotnictwie będą ograniczone, ponieważ kontrolerzy ruchu lotniczego odłożyli swój strajk, choć zapowiedzieli trzydniową akcję na początek października.