Starożytna wioska himalajska przenosi się z powodu zmian klimatycznych

Wioska Samjung w Himalajach nie zniknęła z dnia na dzień.
Położona w wietrznym górskim wąwozie w Górnym Mustangu w Nepalu, ponad 4000 m n.p.m., buddyjska osada żyła według spokojnego, powolnego rytmu – wypasając jaki i owce oraz zbierając jęczmień pod stromymi, ochrowymi klifami, podziurawionymi „niebiańskimi jaskiniami” – 2000-letnimi komorami wykorzystywanymi niegdyś do pochówków przodków, medytacji i schronienia.
Aż w końcu zabrakło wody. Ośnieżone góry zbrązowiały i opustoszały, gdy rok po roku spadała ilość opadów śniegu. Źródła i kanały wyschły, a gdy już padał deszcz, woda spływała gwałtownie, zalewając pola i zmywając domy z gliny. Rodziny opuszczały wioskę jedna po drugiej, pozostawiając po sobie ruiny społeczności zniszczonej przez zmiany klimatyczne: popękane tarasy, rozpadające się domy i zaniedbane kapliczki.
Zmieniający się klimat
Regiony górskie Hindu Kush i Himalaje – od Afganistanu po Mjanmę – zawierają więcej lodu niż jakikolwiek inny obszar poza Arktyką i Antarktydą. Tamtejsze lodowce zasilają rzeki, które wspierają 240 milionów ludzi w górach i kolejne 1,65 miliarda niżej w dolinach.
Według Katmandu-based International Center for Integrated Mountain Development (ICIMOD), obszary wysokogórskie ocieplają się szybciej niż niziny. Lodowce się cofają, a wieczna zmarzlina rozmarza, podczas gdy opady śniegu stają się rzadsze i bardziej nieprzewidywalne.
Kunga Gurung, jeden z mieszkańców regionu, powiedział: „Przenieśliśmy się, bo nie było wody. Potrzebujemy wody do picia i uprawy. A tam jej nie było. Trzy strumienie – i wszystkie wyschły”.
Zmiany klimatu powoli przekształcają miejsca, w których ludzie mogą mieszkać i pracować – poprzez zaburzenia rolnictwa, dostępu do wody i wzorców pogodowych, mówi prof. Neil Adger z Uniwersytetu w Exeter.
Społeczności zmuszone do migracji
Na całym świecie ekstremalne zjawiska pogodowe związane ze zmianami klimatu zmuszają ludzi do opuszczania swoich domów – czy to przez sztormy tropikalne na Filipinach i w Hondurasie, susze w Somalii, czy pożary lasów w Kalifornii.
W Himalajach Samjung nie jest jedyną wioską, która musiała zacząć od nowa – mówi Amina Maharjan, ekspertka ds. migracji w ICIMOD. Niektóre społeczności przenoszą się tylko o kilka kilometrów, ale zawsze kluczowym czynnikiem jest brak wody.
„Niedobór wody staje się przewlekły” – podkreśla Maharjan.
Cofające się lodowce to jedno z najbardziej widocznych świadectw zmian klimatycznych. Według raportu z 2023 r., nawet 80% objętości lodowców w Himalajach może zniknąć w tym stuleciu, jeśli emisje gazów cieplarnianych nie zostaną drastycznie ograniczone.
W Górnym Mustangu nie padał śnieg od niemal trzech lat – to katastrofalna wiadomość dla lokalnych rolników. Tradycyjnie to właśnie śnieg wyznaczał kalendarz rolniczy – kiedy siać jęczmień, grykę i ziemniaki oraz kiedy wypasać zwierzęta.
Nowa lokalizacja wioski
Przeniesienie wioski – nawet tak małej jak Samjung (poniżej 100 mieszkańców) – nie było łatwe. Mieszkańcy potrzebowali dostępu do wody i bliskości innych osad na wypadek klęsk żywiołowych. Chcieli też być bliżej górskich dróg i ruchu turystycznego. W końcu król Mustangu, który nadal posiada rozległe tereny mimo zniesienia monarchii w Nepalu, przekazał ziemię pod nową osadę.
Pemba Gurung (18 l.) i jej siostra Toshi Lama Gurung (22 l.) nie pamiętają dokładnie przeprowadzki, ale pamiętają, jak trudno było zacząć od nowa. Rodziny latami gromadziły materiały, by zbudować nowe domy z gliny i blachy na brzegach lodowcowej rzeki Kali Gandaki, 15 km dalej. Powstały też schronienia dla zwierząt i kanały wodne.
Dziś niektórzy nadal hodują owce i jaki, ale życie w Nowym Samjungu jest inne – znajduje się blisko miasta Lo Manthang, dawnego średniowiecznego miasta otoczonego murem, otwartego dla turystów dopiero w 1992 roku. To miejsce pielgrzymek i wycieczek górskich – niektórzy mieszkańcy pracują teraz w turystyce.
Siostry cieszą się, że nie muszą już codziennie chodzić godzinami po wodę. Ale tęsknią za dawnym domem.
„To miejsce naszych korzeni. Chcemy tam wrócić. Ale nie sądzę, że to będzie możliwe” – mówi Toshi.