Społeczeństwo

Słynny „kamień jerozolimski” wciąż się sprzedaje mimo kryzysu gospodarczego

 

Mimo katastrofalnego stanu palestyńskiej gospodarki Faraj Al-Atrash, właściciel kamieniołomu na okupowanym Zachodnim Brzegu, z dumą wskazuje na armadę maszyn żłobiących pionowe ściany białej skały, ciągnące się po horyzont.

– To jest główne źródło dochodu dla całego regionu – mówi na terenie wyrobiska niedaleko Beit Fajjar, w pobliżu Hebronu.

Kamieniołom wydobywa tzw. kamień jerozolimski – jasny, wapienny kamień budowlany używany od tysiącleci w całej Ziemi Świętej i poza nią, który nadaje zabudowie charakterystyczny wygląd. Ale, jak podkreśla Atrash, ich byt jest coraz bardziej niepewny.

– Nasze źródło utrzymania jest nieustannie zagrożone. Ostatnio mam wrażenie, że okupacja (Izrael) zaczęła walczyć z nami także na froncie gospodarczym – mówi pięćdziesięciolatek.

Obawia się konfiskaty maszyn, dalszej rozbudowy izraelskich osiedli oraz pogłębiającego się kryzysu finansowego władz palestyńskich.

Gospodarka na skraju załamania

Według raportu ONZ terytoria palestyńskie „przechodzą obecnie najpoważniejszy kryzys gospodarczy w historii”.

– Mamy problemy z eksportem i dostępem do rynków, bo większość kamienia sprzedawaliśmy do Izraela. Po wybuchu wojny w Gazie natrafiliśmy na ogromne trudności – wyjaśnia Ibrahim Jaradat, którego rodzina od ponad 40 lat prowadzi kamieniołom w pobliżu miejscowości Sair, również koło Hebronu.

Atrash dodaje, że usługi publiczne działają gorzej niż kiedykolwiek, a stałe koszty – jak woda i prąd – gwałtownie wzrosły.

Według Izby Handlowej w Hebronie kamieniołomy odpowiadają za około 4,5 proc. palestyńskiego PKB i zatrudniają blisko 20 tys. pracowników. Około 65 proc. produkcji trafia na rynek izraelski, gdzie część gmin wymaga stosowania kamienia jerozolimskiego w nowych inwestycjach.

– Ludzie, którzy kupują od nas kamień, by potem odsprzedać go na budowach, to w większości Izraelczycy – mówi 65-letni właściciel kamieniołomu Abu Walid Riyad Gaith. Narzeka jednocześnie na brak solidarności ze strony krajów arabskich, które – jak twierdzi – kupują zbyt mało palestyńskiego kamienia.

Kamieniołomy w strefie pełnej izraelskiej kontroli

Większość z około 300 kamieniołomów na Zachodnim Brzegu znajduje się w tzw. Strefie C – obszarze pozostającym w pełni pod izraelską kontrolą wojskową i administracyjną, obejmującym także większość osiedli żydowskich.

– Wielu (izraelskich) osadników przejeżdża tędy każdego dnia. Jeśli Izrael zdecyduje się zaanektować Palestynę, zacznie właśnie od tych terenów – mówi jeden z operatorów.

Praca w kamieniołomie jest wyjątkowo ciężka fizycznie, ale dla wielu Palestyńczyków to jedyne dostępne zatrudnienie w regionie, gdzie gospodarka gwałtownie się kurczy.

– Zajeżdżamy się na śmierć – mówi Atrash, wskazując na swoich dziesięciu pracowników krzątających się po ogromnych, zakurzonych wyrobiskach, gdzie chmury pyłu pokrywają ich białym nalotem.

W sąsiednim wyrobisku z pyłem i zmęczeniem zmaga się były nauczyciel geografii. Po tym jak z powodu kryzysu budżetowego przestał otrzymywać pensję od władz palestyńskich, szukał pracy tam, gdzie jeszcze ktoś zatrudniał – w kamieniołomie.

Wszyscy robotnicy mówią o problemach z kręgosłupem, oczami i drogami oddechowymi.

„Białe złoto”, które coraz trudniej sprzedać

– Nazywamy to białym złotem, bo normalnie przynosi duże pieniądze. Ale dziś wszystko się skomplikowało, bardzo trudno myśleć o przyszłości – przyznaje Laith Derriyeh, pracownik zakładu kamieniarskiego.

– Ludzie nie mają pieniędzy, a ci, którzy je mają, boją się budować – dodaje.

Kamień jerozolimski wciąż jest symbolem regionu i towarem pożądanym na rynku budowlanym, ale dla wielu Palestyńczyków jego wydobycie coraz mniej przypomina źródło dobrobytu, a coraz bardziej – walkę o przetrwanie w realiach okupacji i załamania gospodarczego.

Related Articles

Back to top button