Netanjahu staje przed głosowaniem z osłabioną koalicją po zawieszeniu broni w Strefie Gazy
Premier Izraela Benjamin Netanjahu, pozbawiony większości w parlamencie i otoczony sojusznikami oburzonymi jego zgodą na zawieszenie broni w Strefie Gazy wynegocjowane przez Stany Zjednoczone, wydaje się już myśleć o następnych wyborach.
Netanjahu, nazywany „feniksem izraelskiej polityki”, jest najdłużej urzędującym premierem w historii kraju, dominującą postacią sceny politycznej od dziesięcioleci i liderem jednej z najbardziej prawicowych koalicji w dziejach Izraela.
Jednak od lipca jego rząd nie dysponuje już absolutną większością w Knesecie. Wtedy to partia ultraortodoksyjna opuściła koalicję, protestując przeciwko braku ustawy zwalniającej jej członków ze służby wojskowej.
Letnia przerwa parlamentarna uchroniła rząd przed wotum nieufności, ale wraz z rozpoczęciem nowej sesji 20 października powróciła intensywna polityczna gra i nowe zagrożenia dla władzy Netanjahu.
Pod presją prezydenta USA Donalda Trumpa premier zgodził się na zawieszenie broni z Hamasem, które weszło w życie 10 października po ponad dwóch latach wojny w Strefie Gazy.
Sojusznicy Netanjahu z ultraprawicy ostro potępili to porozumienie, twierdząc, że armia izraelska powinna zachować kontrolę nad całą Strefą Gazy i raz na zawsze zniszczyć palestyński ruch oporu.
Choć nie opuścili koalicji, zaczęli stawiać coraz wyższe żądania w zamian za lojalność wobec rządu.
„Koalicja została osłabiona przez porozumienie o zawieszeniu broni” – powiedział niezależny analityk Michael Horowitz. – „Dla Netanjahu nie chodzi już o przetrwanie do końca kadencji, lecz o przygotowanie gruntu pod kolejne wybory – nawet jeśli zostaną one przyspieszone.”
W wywiadzie telewizyjnym z 18 października premier potwierdził, że zamierza ubiegać się o reelekcję i jest przekonany o zwycięstwie.
Zgodnie z konstytucją kolejne wybory muszą się odbyć do końca października 2026 r., ale Netanjahu, który właśnie skończył 76 lat, może rozpisać wcześniejsze głosowanie – lub zostać do tego zmuszony, jeśli kolejny z jego partnerów opuści rząd.
Minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben Gvir z partii skrajnej prawicy zagroził już, że przestanie wspierać koalicję, jeśli do 9 listopada nie zostanie poddany pod głosowanie jego projekt ustawy wprowadzającej karę śmierci dla terrorystów.
Premier musi również zmierzyć się z rozbieżnościami ideologicznymi wśród własnych sojuszników – od skrajnej prawicy, która domaga się wznowienia działań wojennych w Gazie i ponownego zajęcia terytorium opuszczonego przez Izrael w 2005 roku, po partie ultraortodoksyjne, żądające specjalnych przywilejów dla swojej społeczności.
Partia SzAS (Szas), reprezentująca sefardyjskich ultraortodoksów, posiadająca 11 mandatów, zdystansowała się od rządu, a jej ministrowie złożyli rezygnację w lipcu. Z kolei druga partia religijna – Zjednoczony Judaizm Tory – opuściła zarówno rząd, jak i koalicję.
Według izraelskich dziennikarzy, w tym znanego komentatora Amita Segala, bliskiego Netanjahu, premier może dążyć do rozpisania przedterminowych wyborów w czerwcu 2026 roku.
Na razie jednak Netanjahu musi rozwiązać kilka palących problemów, przede wszystkim kwestię poboru do wojska dla ultraortodoksyjnych Żydów.
SzAS zapowiada, że wycofa swoje poparcie, jeśli zwolnienia ze służby nie zostaną zapisane w ustawie, podczas gdy część Likudu oraz prawicowi ministrowie domagają się obowiązkowego poboru dla wszystkich.
Jeśli kruche zawieszenie broni się utrzyma, premier będzie musiał również opracować powojenną strategię dla Gazy, która zadowoli jego skrajnie prawicowych partnerów. Domagają się oni głosowania nad przynajmniej częściową aneksją okupowanego Zachodniego Brzegu w zamian za rezygnację z kontroli nad Gazą — czemu stanowczo sprzeciwia się administracja Trumpa.
Według izraelskiego dziennika gospodarczego Calcalist, rząd planuje przyjąć szereg ustaw mających wzmocnić jego pozycję przed kolejnymi wyborami. Wśród nich znajdują się: obniżenie progu wyborczego dla partii w Knesecie – co mogłoby pomóc ugrupowaniu Religijny Syjonizm Bezalela Smotricha – oraz obniżenie wieku wyborczego do 17 lat, co sprzyjałoby partiom ultraortodoksyjnym.
Netanjahu, mimo że wciąż toczy się przeciwko niemu kilka procesów o korupcję, ma zapewnione ponowne przywództwo w partii Likud, ponieważ nie ma żadnych kontrkandydatów.
Pomimo rosnącego niezadowolenia społecznego z rządu, Likud nadal utrzymuje prowadzenie we wszystkich sondażach.



